Szczególne prawo Tarnowa do rozmowy o polskiej niepodległości w atmosferze nie tylko lokalnego święta, jest oczywiste. 95 lat temu tarnowianie, jako pierwsi w kraju, zrzucili zaborcze okowy, nie kończąc na deklaracjach, ale po prostu rozbrajając w nocy z 30 na 31 października 1918 r. wojska cesarskie i przejmując władzę cywilną w mieście i okolicach.
Prawo naszego miasta do posługiwania się chlubnym hasłem „Pierwsze Niepodległe” zgodnie potwierdzają historycy. Mimo tej świadomości, ta być może najważniejsza data w dziejach polskiego od zawsze Tarnowa, nie doczekała się wciąż odpowiedniego uhonorowania w oficjalnym miejskim kalendarzu.
Rok temu postanowiliśmy to zmienić.
Konfederacja lokalnych środowisk i organizacji patriotycznych, jaką jest Obywatelskie Porozumienie na rzecz Tradycji i Niepodległości, zorganizowała pod koniec października 2012 r., całkowicie oddolnie i solidarnie, pierwszy Festiwal Niepodległości w Tarnowie.
Postanowiliśmy już co roku, w tym właśnie czasie, oddawać hołd przodkom sprzed wieku, świętując polską niepodległość godnie ale i zauważalnie, angażując przy tym mieszkańców Tarnowa i okolic oraz gości z całego kraju.
Na kilkudniowy blok festiwalowych imprez składają się tematyczne koncerty, wystawy, targi książki, przegląd filmowy, na który szczególnie zapraszamy młodzież, ale także, a może przede wszystkim rozmowy i debaty z gronem szanowanych autorytetów – badaczy, twórców i komentatorów – na najważniejsze dla naszego narodu i państwa tematy.
A tematy są jak najbardziej aktualne. Traktując bowiem „niepodległość” jako zjawisko historyczne, nie rozważając jej, nie diagnozując jej zagrożeń, nie traktując jej jako żywego wyzwania, nie bijąc się o nią, ów „złoty róg” wywalczony 95 lat temu po prostu tracimy. Tym razem nie w wyniku zbrojnego podboju, ale codziennego wyrzekania się prawa do samodzielności, do podejmowania trudnych, ale suwerennych decyzji, prawa do artykułowania interesu narodowego, który ze swej istoty nie musi być przecież tożsamy z interesami innych państw, a już na pewno nie może im być podporządkowywany.
Polska niepodległość ma oczywiście swoje odcienie, etapy i immanentne konteksty. Bardzo ważnym kontekstem jest nasze terytorium. Funkcjonujemy dziś w granicach innych niż I i II Rzeczpospolita. W wyniku kolejnego rozbioru, dokonanego w roku 1939 i potwierdzonego w Jałcie zdradą zachodnich aliantów, straciliśmy tereny, które stanowiły serce polskiej cywilizacji i rdzeń wieloetnicznej kultury, będącej też źródłem autentycznej, a nie zideologizowanej tolerancji religijnej, praktykowanej w Europie praktycznie tylko w Rzeczpospolitej. Dziś na naszych dawnych Kresach Wschodnich funkcjonują niepodległe państwa, z którymi chcemy mieć oczywiście jak najlepsze stosunki, bez podważania ich praw do zajmowanego obszaru. Ale czy możemy wyrzucić Kresy z naszej świadomości ?
Czy możemy być Polakami – świadomymi potomkami mieszkańców wielkiej Rzeczpospolitej Obojga i Trojga Narodów: bez sarmackiej tradycji i spuścizny polskiego ziemiaństwa, bez dumy czerpanej ze zwycięstw polskiego oręża pod Kłuszynem, Chocimiem i Kircholmem, bez cmentarza na Rossie i Cmentarza Łyczakowskiego, bez pamięci o gehennie deportowanych i pamięci o pomordowanych na Wołyniu, w Katyniu i Ponarach, bez Mickiewicza, Słowackiego, Herberta, Piłsudskiego, Józefa Mackiewicza i Czesława Niemena, bez „Trylogii”, czy „Pana Tadeusza” ?
Te pytania nie są tylko figurą retoryczną. Wystarczy przypomnieć choćby ostatnie decyzje minister edukacji, która najwidoczniej uznała już polski kanon literacki za bagaż dziedzictwa niepotrzebnego polskojęzycznemu obywatelowi nowoczesnej Europy.
Przepiękne kresowe dziedzictwo, tak konsekwentnie rugowane z naszej pamięci w czasach PRL, nie tylko nie doczekało się w wolnej Polsce właściwego miejsca w narodowej świadomości, ale powoli zaczyna się je traktować jako nieważne, jak ciężar. Inspirująca, choć niekiedy burzliwa historia Kresów, a także nasza tęsknota za nimi, uwiera obecnych decydentów, jak żaden inny temat. Ale bez tej tradycji nie ma nas – Polaków. Bez pamięci o Kresach nie może też być mowy o polskiej niepodległości.
Dlatego też w roku 600. rocznicy Unii Horodelskiej i 70. rocznicy zagłady zgotowanej naszym rodakom przez OUN UPA, temat „Znaczenie Kresów Wschodnich w polskiej państwowości i kulturze” uczyniliśmy przewodnim II Festiwalu Niepodległości w Tarnowie – Pierwszym Niepodległym.
Jest jeszcze jedna przyczyna takiego wyboru, całkowicie już tarnowska.
Cofnijmy się 95 lat wstecz, do ówczesnej euforii, jaką wyzwoliła w tarnowianach i mieszkańcach regionu odzyskana po 146 latach wolność. To w tej atmosferze i w tym miejscu, Jerzy Braun stworzył ponadczasową pieśń, w której nie zapomina „o rycerstwie znad kresowych stanic/ o obrońcach naszych polskich granic”. Kilkanaście dni później dziesiątki tarnowian i okolicznych mieszkańców, w tym harcerze z Adamem Ciołkoszem i Andrzej Wais z dorosłymi ochotnikami, wyruszyło na odsiecz Lwowa.
Tym, którzy odzyskali w Tarnowie polską niepodległość, nie mieściło się bowiem w głowie, że Polska mogłaby powstać bez Lwowa, bez Kresów. Byli gotowi, bez wahania poświęcić dla tego celu wszystko, co mieli, nie wyłączając ofiary życia.
Czy możemy, szanując ich pamięć i to, co dla nas uczynili, zapomnieć dziś o Kresach ?
Piotr Dziża